„Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i
miały je w obfitości”. /J 10, 10/
Ten Światowy Dzień Młodzieży mógł nie wydawać się „pewną,
bezpieczną inwestycją”. Spotkanie w Denver stanowiło dla Ojca
Świętego duże wyzwanie. Stany Zjednoczone były arkadią, o której
śnili Polacy, a jednocześnie miejscem, gdzie działalność
młodocianych gangów rozwijała się w najlepsze. Media kreowały
obraz amerykańskiej młodzieży jako butnej, znudzonej
posiadaniem, żądnej rozbojów.
W taki klimat miał wejść Jan Paweł II z przesłaniem o prawdziwym
życiu i jego Dawcy – Chrystusie. Nie mógł i nie chciał
zrezygnować. Zresztą potem, podczas Spotkania, potwierdził
słowami swoją postawę, mówiąc: „Nie czas teraz wstydzić się
Ewangelii, ale czas głosić ją na dachach”. Nikt chyba jednak nie
wątpi, że potrzebował szczególnej asystencji Ducha Świętego,
który w swojej „kreatywności i fantazji” potrafi dokonywać cudów
w ludzkich sercach. Tak właśnie się stało. Dialog Papieża z
młodymi nie przebiegał sielankowo i nieuniknione było konkretne
i mocne wskazanie na potrzebę chronienia życia – zarówno tego
najmniejszego,
jak i tego, które ginie od kul gangsterów lub zostaje zniszczone
przez grzech. Jednak padły też bardzo ciepłe słowa Ojca
Świętego: „John Paul II, he loves you! John Paul II, waits for
you!” /„Jan Paweł II kocha Was, czeka na Was!”/.
Kogo naśladował nasz drogi Święty? Oczywiście samego Jezusa,
przynoszącego „życie w obfitości”. Chrystus nie przekazuje
mglistej, rozmytej nauki, ale jasno sprecyzowane Przekazanie
Miłości. Jeśli zgodzimy się je realizować – nie zawsze będzie
łatwo. Z drugiej jednak strony – nigdy nie zaznamy nudy, zaś
wątpliwości i zniechęcenie rozwieje uśmiech dostrzegany w oczach
drugiego człowieka. Wtedy rzeczywiście nasze życie nabierze
„obfitości”, bo przecież… jedynie miłość rozumie tajemnicę:
innych obdarować i samemu przy tym stać się bogatym.
ms